W miniony weekend w Chinach policja i władze zostały postawione w stan podwyższonej gotowości w związku z apelem krążącym w internecie nawołującym do zorganizowania „chińskiej jaśminowej rewolucji” na wzór masowych ruchów arabskiej „zimy ludów”. Apel wyszedł ze strony www.boxun.com, chińskojęzycznego portalu amerykańskiej diaspory, obecnie całkowicie zablokowanej w Chinach. Nie wiadomo, kto był pomysłodawcą protestów. Apel nawoływał do uczestnictwa w protestach w niedzielę 20 lutego o drugiej po południu, w centralnym miejscach trzynastu największych miast Chin, jak np. na deptaku Wangfujing w Pekinie i czy na Renmin Guangchang (Plac Ludowy) w Szanghaju. Jedynie w tych dwóch miastach ktokolwiek pojawił się w wyznaczonym miejscu, w Pekinie była to grupa ok. 200 osób, w Szanghaju ok. 30-40. Nikt nie rozwinął żadnego transparentu, ani nie wykrzykiwał haseł. Pewnie dlatego, że na miejscu było więcej policji i zagranicznych dziennikarzy niż demonstrujących, którzy raczej udawali gapiów. Po godzinie grupki ludzi się rozeszły.
W Szanghaju aresztowano trzy osoby, jedną podobno za okrzyk „rząd to bandyci”. W Pekinie policja chciała aresztować studenta, który położył gałązkę jaśminu pod ścianą MacDonalanda i zrobił jej kilka zdjęć komórką. Na jedynego zadeklarowanego demonstranta rzucili się dziennikarze pragnący zdobyć materiał do mediów, wtedy policja odstąpiła od aresztowania i chłopak spokojnie odszedł w towarzystwie kolegi.
Władze potraktowały bardzo poważnie internetowe apele i bardzo szybko rozpoczęły działania mające na celu powstrzymanie rozpowszechniania informacji o planowanych protestach. Wprowadzono bardziej restrykcyjne cenzurowanie internetu, słowo „jaśmin” w wielu wyszukiwarkach zostało całkowicie zablokowane, np. na portalu Sina. Podczas minionego weekendu w Chinach w dużych miastach, jak Pekin i Szanghaj internet działał nadzwyczaj wolno, nie otwierały się zagraniczne strony, a także pojawiły się trudności z wysyłaniem i odbieraniem SMSów. Prezydent Hu Jintao wygłosił w sobotę mowę, w której wspominał o możliwości pojawienia się protestów, o potrzebie lepszego radzenia sobie z problemami społecznymi, podkreślił wiodącą rolę partii w budowaniu harmonijnego społeczeństwa i wezwał do sprawniejszego „zarządzania społecznością internetu”. Według raportu Information Center for Human Rights and Democracy (ICHRD) mieszczącego się w Hongkongu w całych Chinach aresztowano ponad 100 działaczy społecznych.
Jak widać władze chińskie dmuchają na zimne. Co prawda Chińczycy en masse nie są obecnie skłonni iść w ślady narodów krajów arabskich i zaczynać „chińskiej jaśminowej rewolucji”, ale objawy niezadowolenia są coraz wyraźniejsze. Po ponad 30 latach nieustającej prosperity społeczeństwo chińskie zaczyna poznawać ciemne strony życia. Horrendalne ceny nieruchomości, wysoka inflacja, drożejąca z dnia na dzień żywność, to wszystko sprawia, że coraz większa liczba ludzi staje się niezadowolona z działań władz i polityki społecznej rządu.
Zdjęcie ze strony
http://www.wantchinatimes.com/news-subclass-cnt.aspx?cid=1101&MainCatID=11&id=20110220000115
Wiesław Pilch
21 lutego 2011
Sugeruję, aby w następnych wpisach podawała Pani żródła. Tym razem była to informacja CNN. Pani informacja była zdecydowanie bardziej subiektywna od żródłowej. Czyli innymi śłowy jest Pani niewiarygodna.
Katarzyna Sarek
22 lutego 2011
Szanowny Panie,
jaka rewolucja, taka relacja…
Blog nie jest agencja prasową, jeśli szuka Pan suchych informacji bez śladu własnych poglądów, to prosze korzystać z serwisów AP, CNN, BBC czy Xinhua.
Pozdrawiam
Katarzyna Sarek